niedziela, 2 listopada 2014

Bitwa na jedzenie i podbite oko

Witajcie na moim blogu :)
Wybaczcie, że zaczynam od one shota, ale akurat mam jeden pomysł i boję, się, że odleci w siną dal xD Mieliście już kiedyś coś takiego? Ja mam dosyć często -_-" zwłaszcza, jak pomysł na fabułę wpadnie mi do makówki przed snem, albo w autobusie -_-" naprawdę nie lubię mojego zapełnionego yaoicami mózgu...
W każdym bądź razie... czas rozpocząć naszą bitwę na jedzonko~!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Bitwa na jedzenie i podbite oko

- Zaraz oberwiesz Jean!- krzyknął Eren, podrywając się ze swojego krzesła w jadalni. 
- Chciałbym to zobaczyć Jaeger- zakpił brunet, a jego usta wykrzywiły się we wrednym uśmiechu -Nigdy nie dałbyś mi rady głąbie - dodał, by jeszcze bardziej rozjuszyć rywala. 
Eren dając się ponieść emocjom, dzierżąc w dłoni łyżkę, nabrał na nią zupy i chlusnął płynem w twarz bruneta, chcąc raz na zawsze zetrzeć ten denerwujący uśmieszek i z wielką premedytacją patrzył, jak spełnia się jego cel. Jean skrzywił się i chwilę wpatrywał się w zachlapany zupą mundur. Gdy doszło do niego, co tak właściwie się stało, zmarszczył brwi i wściekle spojrzał na Erena.
- Zapłacisz mi za to durniu!- krzyknął i cisnął w zielonookiego gotowanym ziemniakiem. Warzywo przeleciało nad stołem i dość skutecznie ubrudziło koszulę Jaegera.
Wszyscy obecni w jadalni wiedzieli, że potyczka staje się coraz poważniejsza. Przeciwnicy z pełną premedytacją ciskali w siebie wszystkim co mieli na talerzu, a gdy "amunicja" się kończyła, dobierali się do jedzenia towarzyszy. W powietrzu latały gotowane ziemniaki, fasola, marchewka, rzadziej mięso, które w dzisiejszych czasach jest bardzo cenne. Zwiadowcy obecni w "bitwie" ukryli się pod stołami i ani myśleli się wychylić, by nie oberwać kawałkiem jedzenia. W tej chwili nie było już sensu uspokajać brunetów, którzy wpadli w szał. Ciskali w siebie czym popadnie. W pewnej chwili nad stołem przeleciało nawet krzesło, a potem jeszcze kilka talerzy.
- Teraz cię załatwię!- krzyknął Eren i rzucił w Jeana kawałkiem ciasta upieczonego przez Sashę. Jean widząc nadlatujący pocisk, uchylił się, a ciasto przeleciało nad jego ramieniem. Chłopak już chciał odwarknąć na słowa Jaegera, gdy przeszkodziło mu dość głośne odchrząknięcie zza jego pleców.
- JAEGER TY GNOJKU!- rozległ się wściekły głos kaprala Levi'ego. Po plecach wszystkich zebranych przeszedł nieprzyjemny dreszcz, jednak nikt nie odważył się odezwać. Eren przełknął głośno ślinę i wpatrywał się w kaprala, którego twarz była ubrudzona truskawkowym ciastem.
Mam przejebane - pomyślał Eren, wciąż tępo wpatrując się w mężczyznę, który zdawał się zaraz wybuchnąć ze złości. Jego oczy ciskały gromami i zapewne, gdyby kapral miał okazję, Eren wyglądałby gorzej niż po incydencie w sądzie... Po plecach zielonookiego znów przeszedł niemiły dreszcz, na samo wspomnienie tego incydentu.
- Ruszaj się Jaeger- syknął Kapral i odwrócił się na pięcie. Po chwili jednak obdarzył Jeana chłodnym spojrzeniem. -Kirschtein, tu ma lśnić- dodał i wyszedł na korytarz. Eren przełknął gwałtownie ślinę i dość niepewnie ruszył za kapralem.
Mam tak bardzo, bardzo, bardzo przejebane...-pisnął w myślach, gdy Levi kazał mu wejść do swojego pokoju, a potem zamknął drzwi na klucz.
- Wpadłeś w niezłe gówno Jaeger- zaczął Levi i podszedł do chłopaka, który automatycznie wykonał kilka kroków w tył, tym samym stykając się z lodowatą ścianą. Chłodne spojrzenie kaprala utkwiło się w przerażonej twarzy Erena, któremu zostały odcięte wszystkie drogi ucieczki.
- Nawet nie próbuj gówniarzu- syknął kapral, widząc, jak chłopak rozpaczliwie krąży wzrokiem po całym pomieszczeniu, najprawdopodobniej szykując sobie jakiś plan ucieczki.- W jaki sposób nauczyć cię dyscypliny?- spytał. Eren otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale głos uwiązł mu w gardle. 
- Przez twoje prostackie zabawy oblezą mnie najgorsze świństwa...a do tego podbiłeś mi oko debilu!- krzyknął kapral. Jaeger chwilę się nad tym zastanawiał i niewiele myśląc zaczął delikatnie zlizywać resztki kremu widniejące na policzku i pod okiem Leviego.  Kapral zamrugał zdezorientowany, a potem cicho prychnął i łapiąc Erena za włosy, odciągnął go od siebie.
- A ty to co? Pies? Jesteś kundlem?- warknął, jednak po chwili złączył swoje usta z odpowiednikami chłopaka - Jak chcesz coś robić, to rób to porządnie! - dodał i znów pocałował zielonookiego. Gdy tylko Jaeger uchylił usta, Levi wepchnął w nie swój język. Ich języki chwilę walczyły o dominację, jednak w końcu Eren ustąpił, czując, że nie ma już czym oddychać.
Gdy się od siebie oderwali, oboje szybko oddychali. Levi odsunął się od chłopaka i usiadł na łóżku.
- Buty- mruknął cicho, a Eren posłusznie przyklęknął przed mężczyzną i pomógł mu pozbyć się wojskowego obuwia, by zaraz potem czule ucałować kontuzjowane kolano kaprala, na co usłyszał jedynie prychnięcie.
- Nie podlizuj się. Myślisz, że po tym, jak rzuciłeś we mnie ciastem, zasłużysz na dobre traktowanie?- spytał i stopą odepchnął od siebie Erena. 
- Przepraszam sir...-przeprosił Jaeger, lecz kapral zdawał się to zignorować. Chłopak czuł się zagubiony. Tak bardzo się starał, a kapral jak zwykle traktował go ozięble... Jak miał przeprosić? Co miał zrobić, żeby kapral mu wybaczył? 
Nagle z zamyślenia wyrwało go szarpnięcie za włosy.
- Zasnąłeś debilu?- spytał rozdrażniony mężczyzna
-Nie sir... przepraszam.... tak bardzo pana przepraszam...-zaczął Eren, a w jego oczach pojawiły się łzy. Levi przypatrywał się mu przez chwilę, a potem tylko prychnął.
- A żeby cię dzieciaku- westchnął i przyciągnął zielonookiego do pocałunku, który tym razem był znacznie delikatniejszy. Eren nawet się nie spostrzegł, a znalazł się pod kapralem zupełnie nagi. Zawstydzony spojrzał na kaprala, a potem szybko odwrócił wzrok.
- Jesteś śliczny Eren- szepnął mu do ucha kapral i delikatnie przygryzł małżowinę, na co z ust chłopaka wyrwał się cichy jęk. A to, co działo się potem...

Radość i spełnienie, przyjemność i satysfakcja. Dwa rozgrzane ciała złączone w jedność. Przyśpieszone oddechy splatające się w jeden, serca bijące jednym rytmem...

Eren otworzył oczy i pierwsze co zobaczył, to kapral stojący przy oknie. Miał zamknięte oczy, a jego twarz okalały promienie słońca. Dopiero po dłuższej chwili chłopak dostrzegł, że usta mężczyzny wyginają się w delikatnym uśmiechu. Serce Erena zabiło szybciej. Pierwszy raz widział taki wyraz twarzy u kaprala. Levi wyglądał naprawdę... słodko... Po chwili jednak mężczyzna cicho westchnął i wciąż nie zauważając, że jego kochanek go obserwuje, przysiadł na krawędzi łóżka.
- Cholera, wykorzystałem dzieciaka...- szepnął masując swoje skronie.
- W-wcale pan nie wykorzystał sir... ja...kocham pana sir...- wyznał brunet czerwieniąc się niczym burak. Levi lekko drgnął, zaskoczony i przeniósł wzrok na chłopaka. Wyglądał jakby chwilę analizował słowa Erena, a potem westchnął cicho i zmierzwił czuprynę zielonookiego.
- Wiem kretynie, wiem-  mruknął i po chwili wyszedł z pokoju, zostawiając Erena samego.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Gomene, że skończyło się w takim momencie T^T Ogólnie zaczęłam rozważać, żeby zrobić z tego coś dłuższego Q.Q A jak wy uważacie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz