środa, 15 lipca 2015

Eren x Levi ,,Gabinet stomatologiczny doktora Leviego"

Witam :)
W związku z moją poniedziałkową wizytą u dentysty wpadłam na (myślę, że dość ciekawy) pomysł :)
A wam jak mijają wakacje? :)

Gabinet stomatologiczny doktora Leviego

-Hange kogo mamy następnego?- spytał Levi swojej asystentki, dokładnie myjąc swoje ręce i zajmując się wkładaniem wierteł do odpowiednich odczynników, mających za zadanie oczyścić je z bakterii.
-Wydaje mi się, że następny był Eren Jaeger panie doktorze- odparła kobieta, przeglądając swoją kartotekę i odczytując imię osoby umówionej na godzinę szesnastą.
Levi zamyślił się chwilę, usiłując skojarzyć imię pacjenta, jednak nie potrafił, co trochę go zdziwiło. Mimo wszystko wydało mu się, że gdzieś już słyszał to nazwisko.
-Czy był już tutaj?- spytał w końcu chcąc rozwiać swoje wszelkie wątpliwości.
-Nie, panie doktorze. To jego pierwszy raz.- powiedziała brunetka z lekkim uśmiechem, widząc ten błysk w oku stomatologa. Levi lubił nowych pacjentów. Sam nie wiedział dlaczego tak było. Może dlatego, że jego gabinet nie należał do tych najbardziej obleganych, a każdy pacjent oznaczał zarobek. Chyba na tym najbardziej mu zależało. No bo w końcu z czegoś żyć musiał. A i tak część z tego, co zarobił musiał przeznaczyć na nowe przyrządy, masy, formy do odlewania odcisków zgryzu i wiele, wiele więcej. Oczywiście za media takie jak prąd też musiał zapłacić, a mało kto zdaje sobie sprawę, że taka machina jaką jest cały fotel, na którym pacjent sobie wygodnie siedzi, potrzebuje dość sporo energii elektrycznej. Na końcu rachunków pozostaje jeszcze opłacenie pensji jego asystentki, a od razu wspomnę, nie jest to najniższa krajowa. Tak więc Levi był tym biedniejszy im mniej pacjentów zawitało w jego gabinecie, toteż od razu kazał kobiecie zawołać do gabinetu nowego pacjenta. Po chwili w drzwiach pojawił się trochę wystraszony szesnastolatek, o roztrzepanych, brązowych włosach i zielonym spojrzeniu. Widać było, że nie przepada za dentystami, toteż Levi miał przeczucie, że ta wizyta nie będzie należała do tych najprzyjemniejszych.
-Zapraszam na fotel- powiedział doktor i wskazał ręką siedzenie, na którym po chwili pojawił się lekko drżący chłopak. Levi ustawił fotel odpowiednio do jego wysokości (na co Hange trochę się zaśmiała. Doktor bowiem nie należał do osób o szczególnie wysokim wzrostem, toteż fotel musiał bardziej obniżać niż podwyższać, co dla obserwatora, było dość komicznym widokiem).
-Proszę otworzyć usta- powiedział, zakładając rękawiczki i maskę na usta, po czym ustawiając lampę i biorąc lusterko. -Powiedz mi dokładnie, co cię boli – powiedział szczerze, zajmując się bacznym oglądaniem zębów chłopaka. Musiał przyznać. Po dokładnych oględzinach bardzo się zdziwił, bowiem zęby chłopaka były wręcz w idealnym stanie. Ani jednego ubytku, ani jednej ryski na śnieżnobiałym szkliwie. Levi nie sądził, że kiedykolwiek w jego gabinecie znajdzie się ktoś, kto wcale nie będzie potrzebował pomocy stomatologa.
„Hipochondryk, czy co?” pomyślał Levi, wyjmując narzędzie z ust chłopaka i patrząc na niego oczekując jakiegokolwiek wyjaśnienia.
-Nic mi nie dolega panie doktorze... -powiedział chłopak z lekkim rumieńcem, a Leviemu zadrżała brew. Po prostu nie cierpiał ludzi, który zawracają mu głowę jakimiś błahostkami. W czasie gdy chłopak tu jest, Levi zdążyłby zająć się innym pacjentem...
-Więc po co tu przyszedłeś?- warknął Levi wyraźnie zirytowany. Nawet jego asystentka wiedziała, że czas brać nogi za pas i czym prędzej czmychnęła tłumacząc się ważnym telefonem.
-Bo pana kocham- odpowiedział chłopak praktycznie cały zalewając się rumieńcem, na co brew pana doktora powędrowała wysoko do góry. Chciał coś powiedzieć, ale naprawdę nie wiedział co. Pierwszy raz od dawna kompletnie go zatkało. Ba! Dokonał tego dzieciak...
-Że co proszę?- udało mu się wydukać w końcu.
-Kocham pana – powtórzył chłopak i szybkim ruchem przyciągnął Leviego do nagłego pocałunku. Leviego aż ciarki przeszły po plecach, gdy przypomniał sobie wiedzę na temat bakterii żyjących w ludzkich ustach. Obrzydziło go to tak, że miał ochotę wręcz zwymiotować, ale szybko oderwał się od chłopaka, ocierając usta. -Naprawdę pana kocham. Obserwuję pana już od bardzo dawna, jest pan przyjacielem mojego ojca... kocham pana... kocham, kocham, kocham...-powtarzał chłopak, a Levi dopiero teraz zorientował się skąd kojarzył to nazwisko. Więc jednak, doktor Jaeger ma syna idiotę...
-Zamknij się już- warknął, jednak po chwili znów został przyciągnięty do pocałunku, a potem dość brutalnie rozebrany. Już chciał zacząć krzyczeć i odpychać od siebie Jaegera, gdy poczuł jak chłopak znów łączy swoje usta z odpowiednikami Leviego w bardzo, bardzo namiętnym pocałunku, a Levi mimo że nigdy się do tego nie przyzna, po prostu się temu poddał. Zamknął oczy i niepewnie zaczął odwzajemniać swój pocałunek. Wiedział, że będzie tego żałował, ale w tej chwili naprawdę nie mógł się powstrzymać. Nie robił tego tak dawno... tak dawno, że aż zaczęło mu tego brakować... Z jego ust wyrwało się westchnięcie, gdy poczuł w sobie palce chłopaka, usiłujące rozciągnąć go, by nie czuł bólu podczas ich stosunku. Już po chwili Levi leżał na fotelu z szeroko rozstawionymi nogami, czekając aż chłopak w niego wejdzie i modląc się o to, żeby Hange nie postanowiła nagle pojawić się w gabinecie. Nie chciał myśleć, co byłoby, gdyby go takiego zobaczyła. Zapewne stałby się pośmiewiskiem każdego w tym małym miasteczku, a tego nie chciał. No bo, który normalny dorosły mężczyzna, pozwala się pierdolić przez nastolatka?
Nagle jednak jego przemyślenia przerwał Eren, całując go namiętnie i powoli w niego wchodząc. Już po chwili zaczął się poruszać, wywołując serię jęków wydowywających się z ust mężczyzny (tłumionych, bo tłumionych, ale jednak jęków). Chłopak przyspieszył, przy okazji zaczynając stymulować członek Leviego, po czym nie potrzeba było wielu ruchów, by oboje osiągnęli spełnienie. Nagle Levi poczuł, że spada. Rozpaczliwie próbował się złapać czegoś, jednak upadek nastąpił. Nie był jakiś bolesny, ale jednak Levi zdążył go poczuć. Dopiero wtedy poczuł, że się budzi. Powoli otworzył oczy i rozejrzał się po swoim pokoju w siedzibie zwiadowców.
„Sen... To był tylko cholerny sen...”. Po chwili jego wzrok skierował się na Erena leżącego na jego łóżku, a Levi nie musiał długo myśleć, by domyślić się, że to on właśnie go zepchnął.

-JAEGER!!!-krzyknął, a wszyscy obecni w siedzibie wiedzieli już, co się stało.

5 komentarzy:

  1. Hehehehe końcóka idealna! XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Końcówka*
      Pisałam to pare razy - za kaźdym zamiast obublikuj klikałam wyloguj się, i za 7 czy 8 razem byłam już nieźle wkurzona, że nawet nie przeczytałam tego co napisałam.

      Usuń
    2. Końcówka*
      Pisałam to pare razy - za kaźdym zamiast obublikuj klikałam wyloguj się, i za 7 czy 8 razem byłam już nieźle wkurzona, że nawet nie przeczytałam tego co napisałam.

      Usuń
  2. Eheheh końcówka najlepsza... zabawne.

    OdpowiedzUsuń