W związku z moją poniedziałkową wizytą u dentysty wpadłam na (myślę, że dość ciekawy) pomysł :)
A wam jak mijają wakacje? :)
Gabinet
stomatologiczny doktora Leviego
-Hange
kogo mamy następnego?- spytał Levi swojej asystentki, dokładnie
myjąc swoje ręce i zajmując się wkładaniem wierteł do
odpowiednich odczynników, mających za zadanie oczyścić je z
bakterii.
-Wydaje
mi się, że następny był Eren Jaeger panie doktorze- odparła
kobieta, przeglądając swoją kartotekę i odczytując imię osoby
umówionej na godzinę szesnastą.
Levi
zamyślił się chwilę, usiłując skojarzyć imię pacjenta, jednak
nie potrafił, co trochę go zdziwiło. Mimo wszystko wydało mu się,
że gdzieś już słyszał to nazwisko.
-Czy
był już tutaj?- spytał w końcu chcąc rozwiać swoje wszelkie
wątpliwości.
-Nie,
panie doktorze. To jego pierwszy raz.- powiedziała brunetka z lekkim
uśmiechem, widząc ten błysk w oku stomatologa. Levi lubił nowych
pacjentów. Sam nie wiedział dlaczego tak było. Może dlatego, że
jego gabinet nie należał do tych najbardziej obleganych, a każdy
pacjent oznaczał zarobek. Chyba na tym najbardziej mu zależało. No
bo w końcu z czegoś żyć musiał. A i tak część z tego, co
zarobił musiał przeznaczyć na nowe przyrządy, masy, formy do
odlewania odcisków zgryzu i wiele, wiele więcej. Oczywiście za
media takie jak prąd też musiał zapłacić, a mało kto zdaje
sobie sprawę, że taka machina jaką jest cały fotel, na którym
pacjent sobie wygodnie siedzi, potrzebuje dość sporo energii
elektrycznej. Na końcu rachunków pozostaje jeszcze opłacenie
pensji jego asystentki, a od razu wspomnę, nie jest to najniższa
krajowa. Tak więc Levi był tym biedniejszy im mniej pacjentów
zawitało w jego gabinecie, toteż od razu kazał kobiecie zawołać
do gabinetu nowego pacjenta. Po chwili w drzwiach pojawił się
trochę wystraszony szesnastolatek, o roztrzepanych, brązowych
włosach i zielonym spojrzeniu. Widać było, że nie przepada za
dentystami, toteż Levi miał przeczucie, że ta wizyta nie będzie
należała do tych najprzyjemniejszych.
-Zapraszam
na fotel- powiedział doktor i wskazał ręką siedzenie, na którym
po chwili pojawił się lekko drżący chłopak. Levi ustawił fotel
odpowiednio do jego wysokości (na co Hange trochę się zaśmiała.
Doktor bowiem nie należał do osób o szczególnie wysokim wzrostem,
toteż fotel musiał bardziej obniżać niż podwyższać, co dla
obserwatora, było dość komicznym widokiem).
-Proszę
otworzyć usta- powiedział, zakładając rękawiczki i maskę na
usta, po czym ustawiając lampę i biorąc lusterko. -Powiedz mi
dokładnie, co cię boli – powiedział szczerze, zajmując się
bacznym oglądaniem zębów chłopaka. Musiał przyznać. Po
dokładnych oględzinach bardzo się zdziwił, bowiem zęby chłopaka
były wręcz w idealnym stanie. Ani jednego ubytku, ani jednej ryski
na śnieżnobiałym szkliwie. Levi nie sądził, że kiedykolwiek w
jego gabinecie znajdzie się ktoś, kto wcale nie będzie potrzebował
pomocy stomatologa.
„Hipochondryk,
czy co?” pomyślał Levi, wyjmując narzędzie z ust chłopaka i
patrząc na niego oczekując jakiegokolwiek wyjaśnienia.
-Nic
mi nie dolega panie doktorze... -powiedział chłopak z lekkim
rumieńcem, a Leviemu zadrżała brew. Po prostu nie cierpiał ludzi,
który zawracają mu głowę jakimiś błahostkami. W czasie gdy
chłopak tu jest, Levi zdążyłby zająć się innym pacjentem...
-Więc
po co tu przyszedłeś?- warknął Levi wyraźnie zirytowany. Nawet
jego asystentka wiedziała, że czas brać nogi za pas i czym prędzej
czmychnęła tłumacząc się ważnym telefonem.
-Bo
pana kocham- odpowiedział chłopak praktycznie cały zalewając się
rumieńcem, na co brew pana doktora powędrowała wysoko do góry.
Chciał coś powiedzieć, ale naprawdę nie wiedział co. Pierwszy
raz od dawna kompletnie go zatkało. Ba! Dokonał tego dzieciak...
-Że
co proszę?- udało mu się wydukać w końcu.
-Kocham
pana – powtórzył chłopak i szybkim ruchem przyciągnął Leviego
do nagłego pocałunku. Leviego aż ciarki przeszły po plecach, gdy
przypomniał sobie wiedzę na temat bakterii żyjących w ludzkich
ustach. Obrzydziło go to tak, że miał ochotę wręcz zwymiotować,
ale szybko oderwał się od chłopaka, ocierając usta. -Naprawdę
pana kocham. Obserwuję pana już od bardzo dawna, jest pan
przyjacielem mojego ojca... kocham pana... kocham, kocham,
kocham...-powtarzał chłopak, a Levi dopiero teraz zorientował się
skąd kojarzył to nazwisko. Więc jednak, doktor Jaeger ma syna
idiotę...
-Zamknij
się już- warknął, jednak po chwili znów został przyciągnięty
do pocałunku, a potem dość brutalnie rozebrany. Już chciał
zacząć krzyczeć i odpychać od siebie Jaegera, gdy poczuł jak
chłopak znów łączy swoje usta z odpowiednikami Leviego w bardzo,
bardzo namiętnym pocałunku, a Levi mimo że nigdy się do tego nie
przyzna, po prostu się temu poddał. Zamknął oczy i niepewnie
zaczął odwzajemniać swój pocałunek. Wiedział, że będzie tego
żałował, ale w tej chwili naprawdę nie mógł się powstrzymać.
Nie robił tego tak dawno... tak dawno, że aż zaczęło mu tego
brakować... Z jego ust wyrwało się westchnięcie, gdy poczuł w
sobie palce chłopaka, usiłujące rozciągnąć go, by nie czuł
bólu podczas ich stosunku. Już po chwili Levi leżał na fotelu z
szeroko rozstawionymi nogami, czekając aż chłopak w niego wejdzie
i modląc się o to, żeby Hange nie postanowiła nagle pojawić się
w gabinecie. Nie chciał myśleć, co byłoby, gdyby go takiego
zobaczyła. Zapewne stałby się pośmiewiskiem każdego w tym małym
miasteczku, a tego nie chciał. No bo, który normalny dorosły
mężczyzna, pozwala się pierdolić przez nastolatka?
Nagle
jednak jego przemyślenia przerwał Eren, całując go namiętnie i
powoli w niego wchodząc. Już po chwili zaczął się poruszać,
wywołując serię jęków wydowywających się z ust mężczyzny
(tłumionych, bo tłumionych, ale jednak jęków). Chłopak
przyspieszył, przy okazji zaczynając stymulować członek Leviego,
po czym nie potrzeba było wielu ruchów, by oboje osiągnęli
spełnienie. Nagle Levi poczuł, że spada. Rozpaczliwie próbował
się złapać czegoś, jednak upadek nastąpił. Nie był jakiś
bolesny, ale jednak Levi zdążył go poczuć. Dopiero wtedy poczuł,
że się budzi. Powoli otworzył oczy i rozejrzał się po swoim
pokoju w siedzibie zwiadowców.
„Sen...
To był tylko cholerny sen...”. Po chwili jego wzrok skierował się
na Erena leżącego na jego łóżku, a Levi nie musiał długo
myśleć, by domyślić się, że to on właśnie go zepchnął.
-JAEGER!!!-krzyknął,
a wszyscy obecni w siedzibie wiedzieli już, co się stało.
Hehehehe końcóka idealna! XD
OdpowiedzUsuńKońcówka*
UsuńPisałam to pare razy - za kaźdym zamiast obublikuj klikałam wyloguj się, i za 7 czy 8 razem byłam już nieźle wkurzona, że nawet nie przeczytałam tego co napisałam.
Końcówka*
UsuńPisałam to pare razy - za kaźdym zamiast obublikuj klikałam wyloguj się, i za 7 czy 8 razem byłam już nieźle wkurzona, że nawet nie przeczytałam tego co napisałam.
dziękuję ;D
UsuńEheheh końcówka najlepsza... zabawne.
OdpowiedzUsuń