sobota, 6 grudnia 2014

Pomogę mu!

Pomogę mu!

Niewiele myśląc zatrzymujesz konie i sama wykonujesz trójwymiarowy manewr. Tytan widząc to, łapie cię w pasie, a ty z przerażeniem wpatrujesz się w kreaturę, która unosi cię do ust. Nagle jednak zamiera i zaczyna się przewracać. W ostatniej chwili uwalniasz się z uścisku i skaczesz na ziemię, inaczej zostałabyś zgnieciona ogromnym cielskiem Tytana. Oddychasz szybko i wciąż z przerażeniem wpatrujesz się w parujące zwłoki stworzenia. 
-Idiotka- prychnął Levi, lądując obok ciebie. Zgromił cię chłodnym spojrzeniem i podszedł do swojego konia. 
Nagle z daleka dało się słyszeć krzyki żołnierzy. Dokładnie cztery. Po twoich plecach przebiegł dreszcz. 
-Wracamy.-polecił kapral, nie patrząc na ciebie. 
-A-ale...-zaczęłaś 
-WRACAMY!-krzyknął, a ty posłusznie dosiadłaś konia i ruszyłaś za kapralem w stronę bazy. Dopiero teraz doszło do ciebie, że gdyby nie pomoc kaprala, już dawno byś nie żyła. 


Gdy wróciliście oboje milczeliście. Żaden z żołnierzy się nie odzywał. Wiedzieli. Wiedzieli o tym, że tylko wy przetrwaliście... Niektórzy byli zaskoczeni na twój widok, zupełnie jakby spodziewali się tylko powrotu kaprala. 
-Wyprawy zawsze kończą się utratą 30% żołnierzy...ale teraz stracili aż 70%... 
-Ta wyprawa od początku była skazana na porażkę 
-Wszyscy umrzemy! Nie ma dla nas nadziei! 
-Kurwa, mogłem jednak wybrać stacjonarny... 
Ani ty, ani kapral nie zważaliście na szemranie żołnierzy. Levi był już do tego przyzwyczajony, a ty nie miałaś ochoty słuchać ich bezsensownego gadania. 
Byłaś przygotowana na śmierć od czasu, gdy zdecydowałaś dołączyć do zwiadowców, jednakże ciężko było ci pogodzić się ze śmiercią przyjaciół. Byłaś tak pogrążona w swoich zamyśleniach, że nawet nie zorientowałaś się, że kapral odszedł w swoją stronę. Ty także skierowałaś się do swojego 
pokoju. 


Była pora kolacji, gdy przysłuchałaś się rozmowie kilku mężczyzn. 
-Kapral Levi od powrotu nie wyszedł ze swojego pokoju... 
-To chyba normalne. W końcu stracił prawie cały oddział... 
Poczułaś dziwne ukłucie w sercu i niewiele myśląc postanowiłaś pójść sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku. 


Przygryzłaś wargę, stojąc przed drzwiami do pokoju kaprala. Dopiero teraz poczułaś strach. Kapral zapewne nie życzy sobie żeby ktoś zakłócał jego spokój. Co robisz? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz